Nie jestem poważnym dziennikarzem
Niektórzy Blogowicze mają mi za złe, że poprzedni wpis poświęciłem emigracji podatkowej Wojciecha Cejrowskiego. „Po co się zajmować takim palantem?” (Teodora), „Tym osobnikiem w ogóle trzeba było się nie zajmować” (tom), „Szkoda internetowego atramentu na takiego pajaca” (maro), „Czy Cejrowski zasługuje na uwagę aż tak poważnego komentatora? Panie Danielu!” – pisze Stary Polak z PRL.
Spieszę wyjaśnić, że ja nie jestem poważnym komentatorem. Polskie media są pełne poważnych komentatorów, którzy z całą powagą komentują kryzys na prawicy – bo Marek Jurek, rozpad na lewicy, bo Wojciech Olejniczak, co na swoim blogu napisał Rokita, co powiedział Napieralski, czy Kotecka jest przyjaciółką Ziobry, czy też jego narzeczoną, czy chory jest pan prezydent, czy może poseł Palikot?
Całą tę sieczkę zjadają poważni komentatorzy, a dla mnie pozostają zdarzenia błahe, niepoważne, ale symptomatyczne. W sprawie „emigracji” Cejrowskiego interesowało mnie, że – po pierwsze – taki moralista i obrońca wartości, konserwatysta i pies na czerwonego, nagle zwija ogon pod siebie i bierze paszport ekwadorski, ponieważ „tam są fajne podatki”. I – po drugie – że program Cejrowskiego „WC Kwadrans” w połowie lat dziewięćdziesiątych był prekursorski. Prawicowe poglądy plus chamskie metody dziennikarskie zaprezentowane przez Cejrowskiego były WÓWCZAS wydarzeniem. Od tamtego czasu media uczyniły wielki krok w kierunku przepaści. Dzisiaj WC Kwadrans nie byłby niczym nadzwyczajnym na tle programów pp. Pospieszalskiego, Wildsteina, Anity Gargas, Doroty Kani. Należy oddać Cejrowskiemu sprawiedliwość – oni wszyscy z niego.
Poważni komentatorzy nie zajmują się programem prywatyzacji ogłoszonym w tych dniach przez rząd, 730 przedsiębiorstw (w tym stocznie!) ma być wystawionych na sprzedaż, i o tym poważni komentatorzy milczą, ponieważ są sprawy na prawdę ważne. Jakie? Na przykład: Wassermann czy Ziobro? A jakaż to, ja się pytam poważnych komentatorów, różnica? Taka, że pierwszy jest faworytem braci, zaś drugi chce być delfinem, a jest rekinem? Ideowo, politycznie, nie widzę pomiędzy nimi różnicy. Ziobro jest może bardziej próżny i arogancki, Wassermann, jako człowiek starszy, który urodził się przed 1989 r. ma więcej za uszami, ale żaden z nich nie zasługuje na uwagę niepoważnego komentatora. Credo Ziobry – sądzić w 24 godziny, skazywać na 24 lata – nie jest warte, żeby o nim pisać.
A jak się państwu podobają rozważania poważnych mediów na temat czy Pati Koti jest przyjaciółką, czy też narzeczoną polityka PiS, który wkręcił ją do pisowskiej telewizji , gdzie dotychczas zatrudnia ją znany z niezależności prezes Urbański? Jak się Państwu podoba argument czołowego posła PiS Kurskiego, że nie ma niczego dziwnego w tym, że Pati Koti korzystała ze służbowego laptopa Z.Z., ponieważ jest jego przyjaciółką? A gdyby korzystała ze służbowego samochodu, to byłoby O.K.? To może ona usiłowała zniszczyć tego laptopa, ale będąc słabą niewiastą miała za mało sił? Czy to są tematy godne poważnego komentarza? A może komentatorzy są poważni, tylko niepoważni są politycy?
Czy jakikolwiek poważny komentator powinien zajmować się troską posła Palikota o zdrowie prezydenta? Gdyby posłowi zależało na tym, żeby naród wiedział czy i co dolega prezydentowi, to by zaproponował wprowadzenie nowego obyczaju od następnych wyborów, od następnego prezydenta. Nie głosowałem na Lecha Kaczyńskiego, ale sądzę, że Palikotowi wcale nie chodzi o zdrowie prezydenta. Gdyby głową państwa był Komorowski albo Tusk, to lubelski poseł nie byłby taki troskliwy. Ale to są uwagi niegodne poważnego komentatora.
Weźmy wreszcie poważnego skądinąd posła Gowina, krakowskiego rektora oraz intelektualistę Platformy. Magnificencja zajmie się teraz bioetyką. Na zlecenie szefa rządu dobrał 15 osób, większość o poglądach mu bliskich, które mają stanowić zespół do spraw konwencji bioetycznej przy premierze. Decyzje w sprawie życia i śmierci mają podejmować w drodze głosowania. Pierwszy wniosek już padł. Zdaniem posła – profesora, prawo do refundacji zapłodnienia in vitro mają mieć tylko małżeństwa, a nie samotne kobiety, konkubenci i homoseksualiści. „Bo nie chodzi o to, żeby mieć dziecko, ale o to, żeby dziecko miało rodzinę. Dziecko rozwija się harmonijnie, gdy ma ojca i matkę. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nieformalny związek zalegalizować.”
Moim zdaniem, człowiek harmonijnie rozwinięty nie wypowiada podobnych poglądów. Chyba tatuś i mamusia takich mu nie wpoili. Po pierwsze, są one sprzeczne z zasadą, że życie jest najważniejsze, a człowiek – największym dobrem, bez względu na to, w jakim związku powstał. Dookoła mnie jest pełno cudownych dzieci i wnuków urodzonych w konkubinatach. W wielu krajach już co drugie dziecko rodzi się poza małżeństwem i Polska zmierza w tym kierunku. Ja sam przez pierwszych siedem lat mojego życia nie wychowywałem się w rodzinie, od drugiego, a może od trzeciego roku życia nie miałem ojca ani matki. Nie jestem chyba harmonijnie rozwinięty. Podobnie jak poseł Gowin uważam, że niczego lepszego niż ojciec i matka jeszcze nie wymyślono, a udana rodzina to wielkie szczęście, ale największym darem jest życie, jest człowiek – gdziekolwiek, jakkolwiek i ktokolwiek go począł. Nie będąc harmonijnie rozwinięty, nie jestem w stanie poważnie omawiać wypowiedzi posła Gowina, szefa komisji przy premierze. Nie jestem na to wystarczająco poważnym komentatorem.