Koniec bojkotu – PiS potknął się o TVN
Pogrążony w głębokim smutku dowiedziałem się, że „Rada” Polityczna „Prawa” i „Sprawiedliwości” (każde z tych słów można wziąć w cudzysłów, bo jaka to „rada” gdzie wszystko zależy od prezesa, jakie to „prawo” etc) postanowiła warunkowo zawiesić bojkot TVN. Smutek mój bierze się stąd, że od tej chwili znów będę musiał oglądać w TVN, a zwłaszcza w TVN 24, pp Brudzińskiego, Cymańskiego, Gosiewskiego, Kamińskiego, Karskiego, Kempę, Kurskiego i tak dalej wedle alfabetu. Zamiast gratulować pp Walterom i Wejchertom (wedle prezesa Kaczyńskiego – najgorszemu elementowi w mediach) składam im tą drogą wyrazy głębokiego współczucia, gdyż niewykluczone, że pojawienie się tych twarzy spowoduje spadek oglądalności, a ta jest najważniejsza. Fakt, że bojkot jest tylko zawieszony (hi!hi!) daje co prawda cień nadziei, że TVN znów podpadnie PiS-owi, ale jak znam źycie, to red. Rymanowski do tego nie dopuści.
Smutek mój płynie także stąd, że w czasie bojkotu prawicowy, konserwatywny punkt widzenia reprezentowany był w TVN przez takich gości, jak Marek Jurek, Ludwik Dorn, czy też Paweł Lisicki – naczelny „Rzeczpospolitej” – wszyscy oni na wyższym poziomie od aktywu PiS. TVN stawał też na głowie, żeby punkt widzenia głównej partii opozycyjnej był w tej stacji reprezentowany, a dziennikarze (-ki) tej stacji wręcz błagali pisowskich luminarzy choćby o jedno słówko.
„Zawieszając” bojkot, prezes Kaczyński przyznał się do błędu – lepiej późno nic wcale. Dobrze byłoby jeszcze przeprosić TVN za kalumnie, ale na to trudno liczyć. Przeprosin można żądać tylko od Palikota. Chociaż – kto wie? Skoro Tusk przeprosił w imieniu Palikota, to może Lech Kaczyński przeprosi w imieniu swojego brata? Niech żywi nie tracą nadziei.
Większość komentatorów od początku przewidywała, że ogłaszając bojkot PiS (mówimy PiS, a w domyśle prezes) strzelił sobie w stopę. Trzeba było czasu, żeby ta oczywista prawda trafiła do najbardziej zainteresowanych. TVN na bojkocie nie stracił, (podobnie jak Superstacja), jedyną ofiarą bojkotu był PiS, jedynymi beneficjentami byliśmy my – widzowie. Na bojkocie skorzystali tylko widzowie i szkoda, że ten czas się skończył. Ale cośmy odetchnęli – tego nam nikt nie zabierze.
Ważną przyczyną „zawieszenia” bojkotu jest utrata mediów publicznych przez PiS. Kiedy wczorajsi sojusznicy partii Kaczyńskich – Giertych i Lepper – dokonali zamachu stanu w Polskim Radiu i w Telewizji Publicznej, Prawo i Sprawiedliwość znalazły się na lodzie. Już nie można być codziennie na antenie, już dziennikarze nie chcą przyjeżdżać do gabinetu b. premiera, jak to było za czasów, kiedy był genialnym strategiem, już media publiczne wymykają się z żelaznego uścisku, zaczynają odmawiać posłuszeństwa, już najwierniejsi z wiernych – pp. Urbański, Czabański, Targalski i inni niezależni dziennikarze, nie mają „wadzy”, a inni wczorajsi klakierzy wypisują w gazetach niestworzone rzeczy, więc trzeba było przeprosić się z TVN, pójść do Canossy, spojrzeć bardziej przychylnym okiem na agenturalną i nomenklaturową spółkę.
Wszystko to razem przybliża nas do normalności, a to dobrze, choć mnie bojkot nie przeszkadzał.