Bomba pod Łętowską
Nie sądziłem, że na starość spotka mnie jeszcze takie przeżycie. Piękny wiosenny wieczór 5 czerwca 2017 w Domu Literatury na Krakowskim Przedmieściu, sto metrów od Kolumny Zygmunta, piękna uroczystość wręczenia pani prof. Ewie Łętowskiej nagrody polskiego Pen Clubu im. Ksawerego i Mieczysława Pruszyńskich. W prezydium laureatka nagrody, Adam Pomorski – przewodniczący Pen Clubu, Adam Zagajewski – wybitny poeta i prof. Leszek Kubicki, którzy mieli wygłosić laudacje.
Na wypełnionej po brzegu historycznej sali, która pamięta niejedno zebranie „literatów” źle widzianych przez aktualne władze – elita intelektualna i artystyczna, m.in. Karol Modzelewski z małżonką, niezmordowany Józef Hen, Andrzej Rzepliński (którego zebrani powitali oklaskami), Irena Rzeplińska, Monika Płatek, Ireneusz Krzemiński, Lena Kolarka-Bobińska, Grzegorz Gauden, Andrzej Dudziński i inni.
Jako pierwszy piękną laudację o związkach literatury i prawa wygłosił prof. Adam Zagajewski. Drugą laudację o dorobku Ewy Łętowskiej wygłaszał właśnie prof. Kubicki. W pewnej chwili ktoś podszedł do mównicy i pokazał p. Kubickiemu kartkę, a po chwili gospodarz wieczoru, Adam Pomorski, zaczął coś mówić Kubickiemu „na ucho”. Sądziłem, że chodzi o źle działający mikrofon, ale okazało się, że… uroczystość zostaje przerwana, budynek ewakuowany, ponieważ policja otrzymała sygnał, że została podłożona bomba!!!
Wiadomość tę powitano śmiechem, ale pojawili się funkcjonariusze, mówiąc, że to nie są ćwiczenia, i wzywając wszystkich do spokojnego opuszczenia budynku. Wychodziliśmy spokojnie, schody w Domu Literatów są wąskie, kiedy wyszedłem na ulicę, zobaczyłem następującą scenę: prof. Ewa Łętowska, w czerwonym żakiecie, stoi na krześle z pobliskiej kawiarni i przemawia do zgromadzonego tłumu uczestników uroczystości oraz przechodniów.
Obok samochody policyjne i wóz strażacki. Ktoś krzyczy: „Brawo Błaszczak!”, „Brawo chłopaki!”. Policja oczyściła Dom Literatów i grodziła taśmą chodnik i schody na placu Zamkowym. Opornych grzecznie zachęcała do oddalenia się od budynku. – Ludzie, ten budynek może wybuchnąć! – poganiał policjant. – Kiedy? – zapytała jakaś pani, która nie mogła się doczekać.
Inni przypominali sobie rozmaite zajścia z policją na Krakowskim. Po kilku minutach prof. Łętowska zakończyła swoje krótkie wystąpienie, a zebrani wymieniali się wrażeniami, wśród których oburzenie na chamstwo sprawców tego zajścia mieszało się z kpiną. Zaproszeni goście i uczestnicy składali laureatce i działaczom Pen Clubu gratulacje, wyrazy uznania, ale i współczucia, że coś takiego jest możliwe. Widok prof. Łętowskiej z naręczem kwiatów, na tle samochodów policji, funkcjonariuszy i funkcjonariuszek, a także licznych uczestników i gapiów robiących sobie selfie, na długo zachowam w pamięci.
A także pytanie: czy to terrorysta czy zwykły dureń straszył bombą na wręczeniu nagrody Pen Clubu? Byłbyż to jakiś uchodźca? Bardzo ciekawe, czy policji uda się ustalić sprawcę… Po ostatnich wpadkach policji i MSW przydałby się jakiś sukces.