Witamy w Ameryce Łacińskiej
Z pewnym zażenowaniem oglądałem wczorajszą rozmowę Doroty Wysockiej-Schnepf z prezydentem Lechem Kaczyńskim w TVP 1. O ile dziennikarka trzymała się dzielnie, o tyle Pan Prezydent powtarzał to, co zawsze: układ, agenci, prokuratorzy, wywiad, zarządy wywiadu, Rokita, Miodowicz, Milczanowski, kto wiedział, kto powiedział, nie presja tylko sugestia – wszystko to razem nie przypominało rozmowy z prezydentem dużego kraju w Europie; raczej z sędzią śledczym, autorem powieści kryminalnych, albo z historykiem.
Ani słowa o przyszłości – cały czas o przeszłości. Oczywiście, wiadomo od dawna, że ten, kto kontroluje przeszłość – kontroluje przyszłość; historia nauczycielką życia, naród pozbawiony pamięci musi zginąć itd. itp., ale czy to nie przesada?
Do czego prowadzi zapatrzenie w przeszłość, pokazują dziś Węgry – to groźne ostrzeżenie dla Polski. Ale najlepiej widać to w Ameryce Łacińskiej. Czasami słychać ostrzeżenia, że Polska przypomina Amerykę Łacińską – nie są one bezpodstawne. W Argentynie miały ostatnio miejsce krwawe zajścia (!) z powodu przeniesienia zwłok Juana Perona (zmarł w 1974 r.) z cmentarza do nowego mauzoleum. Pobili się zwolennicy Evity Peron, z których jedni byli za tym, by pozostawić ją na słynnym cmentarzu Recoleta w Buenos Aires, a inni chcą pochować Evitę obok męża. W Argentynie, w Chile, w Urugwaju, a także w Hiszpanii – wszędzie lewicowe rządy zmierzają do ukarania winnych zbrodni prawicowych dyktatur od Franco do Pinocheta. Wszędzie rośnie napięcie i panuje podwyższona gorączka na tle tego, co było.
„Panuje obsesja przeszłości – mówi Fernando Henrique Cardoso, poprzedni prezydent Brazylii i wybitny socjolog. – Myśl, że martwi kierują żywymi, jest w Ameryce Łacińskiej bardzo żywa.”
Nie w tylko w Ameryce Łacińskiej, również w Polsce udało się na plan pierwszy postawić to, co było, z kim było, jak było. – Polska rządzą dwie trumny, Dmowskiego i Piłsudskiego – powiedział Jerzy Giedroyc. Gdyby tak, to nie było najgorzej – mielibyśmy do czynienia z dyskursem ideologicznym. A jaki dyskurs mamy teraz? Złość, zemsta, zajadłość, z której nic na przyszłość nie wynika. Prezydent Kaczyński znów demaskował Trzecią RP, a na przyszłość zapowiedział jedynie ujawnienie agentów i nie chciał nawet zdradzić, czy podpisze ustawę lustracyjną.
Nie ma nic złego w tym, że bada się przeszłość, naprawia krzywdy, ujawnia nieprawidłowości, ale od tego są historycy i sędziowie. „Dobrze – chciałoby się zapytać – ale co ponadto?” Od prezydenta powinno się oczekiwać szerszych zainteresowań oraz programu na jutro – co nas czeka, kiedy winni zostaną ukarani i skończą się igrzyska. Na razie – witamy w Ameryce Łacińskiej. Wiadomości stamtąd nie są zbyt krzepiące, skoro można się awanturować jeszcze po pięćdziesięciu, a w Hiszpanii nawet po siedemdziesięciu latach. Wszędzie dzieje się to z inicjatywy demokratycznie wybranych rządów, ale w żadnym z tych krajów przeszłość nie jest najważniejsza.