Zawijasy polityczne
Na czele rządu nie stoi wytworny dyplomata, który owija w bawełnę, tylko człowiek, który dobrze czuje się w walce z częścią społeczeństwa. To polityk konfrontacji, a nie otwarcia, potwornie nieufny, który nie ma rachunku bankowego, ponieważ obawia się, że ktoś (Urban? Michnik? Kiszczak? Baranina? Wołowina? Wieprzowina?) wpłaci na jego rachunek pieniądze i nazajutrz to ukaże się w gazetach. Za to sam codziennie wbija komuś szpilę.
Ostatnio powiedział, że gdyby dr G. został zwolniony przez sąd o jeden dzień wcześniej, to byłby owacyjnie powitany na spotkaniu na Uniwersytecie Warszawskim w obronie demokracji. (Inny poseł PiS, dr Girzyński, nazwał to zgromadzenie „Targowicą”). To typowa insynuacja, każdy uczciwy człowiek przyzna, że w sprawie dra G. nie chodzi o 50 zarzutów, które czekają na rozpatrzenie przez sąd, ale o lekkomyślne oskarżenie przez ministra Ziobrę o zabójstwo i spektakularne aresztowanie dla potrzeb medialno – politycznych, bo polityka represyjna dobrze się sprzedaje. (Stąd i tęsknota do kary śmierci). Podobnie jak aresztowanie min. Wąsacza, przedtem (za poprzedniego rządu) prezesa Modrzejewskiego, a ostatnio najazd z kamerami na Barbarę Blidę, której wystarczyłoby wysłać wezwanie przez listonosza. Nie byłoby źle, gdyby premier Kaczyński zastanowił się, dlaczego Śląsk nie odwrócił się od Blidy, dlaczego – choć odebrała sobie życie – została pochowana na cmentarzu katolickim, a w jej pogrzebie wziął udział katolicki ksiądz.
Zarówno w sprawie Barbary Blidy, jak i dra G. nie chodzi o to, czy są winni, ale jak zostali potraktowani oni, a pośrednio my wszyscy, którym zafundowano podobne widowisko. Kiedy władza zakłada kominiarki, to chce pokazać narodowi, jak bardzo krzewi prawo i sprawiedliwość.
Obóz rządzący narzucił Polsce atmosferę wolnej amerykanki. Sztuczki mające na celu opóźnienie orzeczenia TK w sprawie lustracji przypominały manewry adwokatów amerykańskich w sprawie cywilnej o milion dolarów. Co prawda demokracja formalnie nie została pogwałcona, ale dobre obyczaje – chyba tak. Marszałek Sejmu w przeddzień rozprawy w Trybunale Konstytucyjnym każe grzebać w teczkach sędziów oraz osób im bliskich. Sekretarz Generalny PiS, Joachim Brudziński, mówi (w Radiu Zet) o członkach byłej Unii Demokratycznej per „pożyteczni idioci”, a wyrok TK nazywa „kuriozalnym” i „tanią publicystyką”. Premier z kolei twierdzi, że na każdego członka trybunału można coś znaleźć. W ubiegłym tygodniu sądy co najmniej trzykrotnie okazały się zaporą przeciwko psuciu obyczajów: Trybunał Konstytucyjny w sprawie ustawy lustracyjnej, sądy powszechne w sprawie dra G. i w sprawie Jacka Kurskiego. Wszystkie te sprawy władza przegrała. Nic dziwnego, że zmierza do ograniczenia niezawisłości sędziów.
A premier to człowiek bezkompromisowy, brutalny, jego styl udziela się pp. Kurskiemu, Brudzińskiemu, Girzyńskiemu i innym. Swoimi oskarżeniami podsycają zimną wojnę domową, argumenty w tzw. debacie publicznej coraz częściej przypominają te w rodzaju „a u was biją Murzynów”. Czy Jarosław Kaczyński i jego drużyna wierzą w to, co mówią? Nie potrafię wniknąć w zakamarki cudzej duszy, ale podejrzewam, że Kaczyński mówi to, co myśli, nie jest do końca cyniczny – jak niektórzy sądzą. To raczej człowiek, który nie cierpi inaczej myślących, na swój sposób ideowy, fanatyczny jeśli chodzi o cele i wyrachowany gdy idzie o motywy. On naprawdę uważa, że demokracja w Polsce ma się dobrze, a kto twierdzi inaczej, ten jest ZOMO.
***
JerzyK pisze, że „media każdy temat łykają jak gęś kluski”. Niestety, to prawda. Z małymi wyjątkami, media wykazują odruch stadny, nie mogą sobie pozwolić (także w sensie rynkowym) na pominięcie kolejnej sensacji. Vide książka M. Niezabitowskiej, o której niedawno pisałem.
PK: „Kaczyńscy mają dobre wyczucie potrzeb społecznych.” Zgoda. Dobrze zidentyfikowali elektorat „wykluczonych” przez transformację, celnie wskazali słabe punkty (korupcja), ale też i nie stronią od demagogii i populizmu, stąd wskazywanie palcem na winnych, na łże-elity, spiski, układy, na Niemcy, Rosję i Bóg wie kogo – kogo trzeba wyrzucić, ukarać, im surowiej tym lepiej.
abisynia11 – ja również zwróciłem uwagę na artykuł („Forum”) o tym, że Uniwersytet Karola w Pradze zrezygnował z nadania doktoratu honoris causa Michnikowi. Może jacyś politycy nastraszyli ich, że Kaczyńscy się obrażą? Żałosne. Chętnie bym przeczytał reportaż na ten temat pióra Mariusza Szczygła – autora ciekawej książki o czeskich zawijasach politycznych („Gottland”).