Sieroty po Cejrowskim

Idol patriotycznej prawicy, Wojciech Cejrowski, wynosi się z Polski do Ekwadoru, bo tam są niższe podatki, soczyste owoce i dobry klimat. Zrzeka się obywatelstwa, bo mu się tu nie podoba: „Chętnie byłbym obywatelem RP, ale demokratycznie zdecydowano o wcieleniu do UE, która zniewala człowieka metodami biurokratycznymi. Nie mam więc wyboru. Poza tym w Ekwadorze są fajne podatki” – mówi. Brazylijczyk Roger został Polakiem, a Polak Cejrowski – Ekwadorczykiem, czyli wynik meczu 1:1.

Wiadomość o wyjeździe Cejrowskiego przyjmuję bez żalu. Szkoda tylko, że będzie nadal prowadził swoje programy w radiu i w TV. Wolałbym, żeby było odwrotnie: żeby przestał nadawać, a mieszkać może sobie gdzie chce.

Cejrowski stał się głośny za czasów prawicowego desantu na TVP pod wodzą Wiesława Walendziaka. Waldemar Gasper i inni pampersi, którzy przyszli z Walendziakiem, ściągnęli Cejrowskiego, który przez dwa lata (1994-96) prowadził żenujący program „WC Kwadrans”. Ówczesna TVP była z tego programu dumna, bo liczyła się oglądalność i prawicowa poprawność polityczna. Cechą tego programu było chamstwo, agresja, bezczelność, arogancja wobec osób myślących inaczej niż „pierwszy kowboj RP”. Nauczycielce, która uczyła młodzież wychowania seksualnego, kazał w studio TV nakładać prezerwatywę na banana, z Markiem Kotańskim, twórcą Monaru, witał się rękawiczkach i rozmawiał przez szybę, żeby nie zarazić się AIDS. Znaną aktorkę nazwał „portową dziwką”, do posłanki SLD powiedział: „Z panią nie będę rozmawiał, bo z głupkami nie należy rozmawiać.” Najbardziej lubił sobie używać na ówczesnym prezydencie. „Kwaśniewski swoim tłustym dupskiem obraził godność urzędu prezydenta” – mówił. I dodawał: „Aleks, won do domu!”, „czerwony ryj” itp. Walczył z lewicą, z liberałami, z gejami, obrońcami praw człowieka. Znacznie bardziej niż Kwaśniewski odpowiada mu dziś prezydent Kaczyński.

Kilka osób (m.in. reżyser Łazarkiewicz, socjolog i publicysta Diatłowiecki) uznało poglądy prezentowane w programie Cejrowskiego za faszystowskie, Anna Bikont zatytułowała swój artykuł o nim „Brunatny kowboj”. „Podstawą myślenia Cejrowskiego jest wróg, sprawą najważniejszą – zdemaskowanie go” – mówił prof. Michał Głowiński.

Raz mówi o sobie, że jest „wściekłym patriotą”, innym razem, że swój majątek, biznesy i obywatelstwo przenosi za granicę, bo tu są zbyt wysokie podatki. „Bardzo lubię inwestować. Może odzywa się we mnie jakaś żydowska żyłka” – mówi.

Pod jednym względem Cejrowski ma rację: Jego program „WC Kwadrans” był prekursorski, pokazał się o 10 lat za wcześnie. Wtedy uznawany za ekstremę, dziś mieści się w głównym nurcie, czyli – jak się teraz mówi – w „mainstreamie”. Wyjeżdżając, zostawia po sobie liczne sieroty. Politycznie reprezentuje nurt Wildsteina i Ziemkiewicza, jest tylko jeszcze bardziej agresywny. Jego chamstwo wówczas budziło zgorszenie, dziś takie zachowanie w mediach nie dziwi. A artystycznie? – Oto jego ideał telewizji: „Najpierw wykrada się śmieci, wyrzucone przez jakiegoś polityka, potem na oczach widzów rozkłada je na stole i poddaje analizie, a na końcu rozlicza polityka z tego, co wyrzucił. Gdyby tak np. w koszu Giertycha znaleźć ‚Playboya’, a u Leppera sto prezerwatyw…”

Trzeba przyznać, że ten ideał mediów został już w dużym stopniu zrealizowany. Także polityka, w której najważniejszy jest wróg i zlikwidowanie go, została w latach 2006-2007 realizowana. Aż dziwne, że kiedy postulaty WC zostały zrealizowane, on sam wyjeżdża. Być może dlatego pierwszy kowboj nie wyjeżdżał z IV RP, a czyni to dopiero teraz. Jeśli nie spodoba mu się w Ekwadorze (gdzie od niedawna rządzi lewicowy prezydent Correa) i jako wielki patriota zatęskni za Polską, to prezydent Kaczyński chętnie przyzna mu obywatelstwo i zapozuje do wspólnej fotografii w koszulce od Rogera i w kapeluszu od kowboja.